Javier Cercas: „Uciekajmy jak zaraza od literatury, która lukruje rzeczywistość”.

Hiszpański pisarz Javier Cercas „ma ochotę wymiotować”, gdy słyszy o literaturze , która posługuje się „ornamentem” do opowiadania historii i która co więcej, nie „zrywa” z tym , co z góry ustalone. i pasuje, choć nie jest zrobiona z flaków, ale przede wszystkim nie ujawnia prawdy.
„ Zła literatura to taka, która lukruje rzeczy , która nic nie ujawnia, bo upiększanie zawsze coś ukrywa (...) Literatura to to, co dzieje się na ulicy, a od wszystkiego, co do tego przypomina, trzeba uciekać jak od zarazy” – wyjaśnia pisarz.
Dla Cercasa William Shakespeare, Miguel de Cervantes i Franz Kafka byli ludźmi dalekimi od tej literatury i to oni odnowili narrację swoich czasów, zarówno pod względem „struktury, jak i formy”, co stanowiło dla niego obsesję i miało wpływ na jego twórczość.
Członek Królewskiej Hiszpańskiej Akademii (RAE) został wybrany przez Watykan, aby po raz pierwszy pisarz towarzyszył papieżowi , a konkretnie niedawno zmarłemu Franciszkowi (1936-2025), w jednej z jego podróży apostolskich do Mongolii, jednego z krajów na świecie z najmniejszą liczbą wiernych chrześcijańskich.
Jako ateista i antyklerykał, autor Żołnierzy spod Salaminy (2001) podjął się zadania, podobnie jak jego nauczyciele, przekazania swojej prawdy papieżowi. Doświadczenie to łączył w sobie kronikę, esej teologiczny i biografię, aby „zrozumieć katolicyzm” w dziele Szaleniec Boży na krańcu świata (2025).
„ Podjąłem się tego tematu w dość złośliwym duchu (...). Ale ta książka nie została napisana po to, by bronić katolicyzmu ani go atakować; starałem się być pełen szacunku” – twierdzi pisarz podczas swojej wizyty w Meksyku.
Hiszpański pisarz Javier Cercas udziela wywiadu dla EFE w mieście Meksyk. EFE/José Méndez
Narrator z Estremadury wychował się w rodzinie o żarliwej pobożności katolickiej , szczególnie jego matka, która po śmierci męża była pewna, że spotka się z nim w niebie, podczas zmartwychwstania ciał.
Cercas nie uważa tej książki za „hołd” dla swojej matki, choć przyznaje, że w tym dialogu z papieżem kierował się „osobistą motywacją” : chęcią zrozumienia swojego rodzica.
„Ta książka zrodziła się z troski, która nie mogłaby być bardziej osobista, bardziej egoistyczna. Moja matka powiedziała, że zobaczy mojego ojca po jego śmierci. O to właśnie chodzi . I okazuje się, że to jest sedno chrześcijaństwa i pytanie, które zadałoby dziecko” – podsumowuje.
Mimo że rodziło to tak osobiste wątpliwości, jak to często bywa w przypadku „egoistycznych motywów pisarzy”, to właśnie literatura później „odpowiedzialna będzie za przekształcenie ich w coś uniwersalnego” i za ujawnienie „obsesji” Javiera Cercasa.
Próbując wyjaśnić świat religii, Cercas nie miał zamiaru „być zbyt mądrym” ani osądzać Kościoła, jak „wielu dziennikarzy, którzy myślą, że wiedzą wszystko” o kongregacji, ale raczej unikać „wydawania łatwych osądów, bo tak robią tylko głupcy”.
Hiszpański pisarz Javier Cercas udziela wywiadu dla EFE w mieście Meksyk. EFE/José Méndez
„Mądrzy ludzie starają się zrozumieć, z wyjątkiem sytuacji, gdy sprawa trafia do sądu” – żartuje.
W najczystszym rockandrollowym stylu Rolling Stonesów, o którym mowa w tekście, Cercas przerywa „powagę i żałobę, z jaką postrzegany jest Kościół” i kończy na początku swojego dzieła frazą londyńczyków: „Proszę pozwolić mi się przedstawić”.
Clarin